upadły ale szczęśliwy

JAK POZBYĆ SIĘ DŁUGÓW NIE DO SPŁACENIA W PÓŁ ROKU? ONA TO ZROBIŁA!

Brzmi jak zwykły klikbajt, prawda?

To dobrze, bo tym wpisem chcę coś pokazać. Masz długi, które nie dają spać? Jest #upadlosckonsumencka – można i warto się od nich uwolnić! Rozpocznę tak cykl wpisów edukacyjnych made by @KancelarieConseil, opowiadając nasze #historieupadlosciowe pod hasłem #upadlespowstan! Jako team praktyki prawa upadłościowego Kancelarie Conseil chcemy pokazać, że upadłość to nie koniec świata – chyba że tego oglądanego w czarnych okularach.

Posłuchaj tego:

Nasza Klientka, jako były przedsiębiorca (tylko formalnie, faktycznie działalność prowadził i „długi robił” jej małżonek), po prawie 20 latach zabierania jej przez komornika połowy pensji na poczet niekończących się zobowiązań z tamtych czasów, otrzymała już prawomocnie umorzenie wszystkich długów. Co więcej, bez planu spłat i po zaledwie kilku miesiącach postępowania!

Dziś może cieszyć się, pierwszy raz po tylu latach, całością uczciwie wypracowanej pensji. Na dodatek, syndyk oddał jej kilka tysięcy złotych, pochodzących m.in. z zajęć na pensji w toku postępowania. Już to wystarczyłoby, aby uznać tę historię za wyjątkową. Ale jest ona szczególna też z kilku innych względów. Otóż tak duży sukces mógł być możliwy, ponieważ żaden z wierzycieli Klientki nie złożył w postępowaniu zgłoszenia swojej wierzytelności. Tak po prostu miało być. Ale jak to w ogóle “technicznie” możliwe? O tym kilka słów więcej na naszym blogu. Tymczasem cieszymy się z sukcesu jako team prowadzący w składzie: mec. Marta Betlej-Zajączkowska i Ona – Opatrzność 😉

Prawem upadłościowym zajmuję się od samego początku pracy zawodowej. Od kilku lat na poważnie też tzw. upadłością konsumencką (wcześniej też istniała, ale jako martwe prawo – praktycznie nie dało się jej ogłosić). Dziś prawo upadłościowe stwarza osobom niewypłacalnym wspaniałe szanse i już dziesiątki razy mogliśmy cieszyć się z naszymi Klientami ich powrotem do oficjalnego obiegu, często po latach życia w ucieczce, niczym Tommy Lee Jones w „Ściganym”.

Historia upadłościowa, którą zaczynam ten cykl, jest dość szczególna i powinna zapaść w pamięć potencjalnym upadłym, ale chyba jeszcze bardziej ich wierzycielom.

Otóż patrząc oczami tych ostatnich, nie można nie zauważyć, że prawa wierzycieli w postępowaniu upadłościowym osób fizycznych drastycznie zmalały. W ciągu kilku ostatnich lat nieustannie poszerzano stosowanie tzw. upadłości konsumenckiej. Przykład? Obecnie ustawa zrównała praktycznie sytuację tzw. byłych przedsiębiorców z „prawdziwymi” konsumentami.

W efekcie, jeśli przedsiębiorca „narobi” ogromnych długów, ma możliwość zamknąć działalność i zaraz potem wnioskować o ogłoszenie upadłości jako konsument, na bardzo preferencyjnych warunkach (opłata 30 zł, brak wysokiej zaliczki na koszty, brak możliwości oddalenia wniosku ze względu na brak majątku i najważniejsze – umorzenie długów jako cel prowadzenia postępowania, na równi z zaspokojeniem praw wierzycieli). Co więcej, jego wniosek nie zostanie oddalony z tego powodu, że wcześniej nie zawnioskował jako przedsiębiorca, co kiedyś było częstym i domyślnym rozstrzygnięciem sądu w takich sytuacjach.

Po drugie, wprowadzenie pod koniec 2021 r. Krajowego Rejestru Zadłużonych i postępowania elektronicznego wprowadziło ogromny zamęt, w którym wiele się pogubiło, za to urodziły się bardzo ciekawe #historieupadlosciowe. Jak się okazuje, w chaosie zmian nie odnajduje się bowiem ogromna rzesza wierzycieli, którzy – jeśli nie skorzystają z profesjonalnych narzędzi informatycznych i pomocy prawnej, nie wiedzą często nawet, że ich dłużnik „upadł”, a z tych i innych względów – w kluczowych momentach postępowania uchybiają terminom na zgłoszenie wierzytelności lub skuteczne odwołanie.

To zadziałało na korzyść naszej Klientki, która spłacała długi w ramach egzekucji komorniczej przez 18 lat, a biorąc pod uwagę skromną pensję oraz wysokość odsetek, resztę – kwotę kapitału rzędu ponad 70 tys. zł, spłacałaby pewnie równie długo. W obliczu rosnących cen oraz możliwości zajęcia przyszłej emerytury, zadłużenie to – w którego zaciąganiu nie miała żadnego udziału, stanowiło zagrożenie dla jej minimum socjalnego.

Szczęśliwie, przez te 18 lat spłaciła kilka pomniejszych długów, a do upadłości zgłosiła już tylko dwóch wierzycieli. Pierwsi – osoby fizyczne, zawiadomieni przez syndyka, zgłosili swoją wierzytelność na piśmie, co spotkało się z jego zwrotem – obecnie wierzytelność zgłaszać należy wyłącznie w formie elektronicznej! Pouczeni o możliwości obciążenia kosztem ponownego zgłoszenia, jeśli byłoby ono po terminie, mówiąc kolokwialnie – odpuścili. Drudzy – to duża spółka, która nie zgłosiła wierzytelności z niewiadomych przyczyn.

W tej sytuacji, Klientka, team @KancelarieConseil oraz prowadzący postępowanie syndyk i sąd znaleźli się w sytuacji, w której po ogłoszeniu upadłości, w systemie nie pojawiło się żadne zgłoszenie wierzytelności. Co należy zrobić w takim przypadku? W przeszłości zdarzały się umorzenia postępowania ze względu na jego bezprzedmiotowość (art. 355 k.p.c.) – skoro celem postępowania jest spłata wierzycieli, można by odnieść wrażenie, że bez wierzycieli postępowanie nie może trwać. Taka linia została jednak skutecznie przełamana już w pierwszych latach po nowelizacji prawa upadłościowego – por. np. postanowienie Sądu Okręgowego w Katowicach z dnia 27.05.2016 r. sygn. XIX Gz 233/16 (http://orzeczenia.katowice.so.gov.pl/details/$N/151520000007627_XIX_Gz_000233_2016_Uz_2016-05-27_001). Dziś, kiedy oddłużenie urosło w praktyce do rangi głównego celu postępowania, tym bardziej nie można umorzyć go ze względu na milczenie wierzycieli – to mogłoby prowadzić nawet do ich zmowy i celowego niezgłaszania wierzytelności w celu umorzenia postępowania i powrotu na ścieżkę „komorniczą”.

Co zatem powinien zrobić sąd? W takich przypadkach można zaobserwować różne praktyki, aczkolwiek za tzw. „najsłuszniejszą” uznać należy sytuację, w której sąd:

  1. sporządzi listę wierzycieli (tzw. zerową)
  2. sporządzi plan spłat (tu też, nic dla wierzycieli, za to uwzględnione koszty postępowania)
  3. Stwierdzi (najczęściej) wykonanie planu spłat i orzeknie o umorzeniu zobowiązań powstałych przed dniem ogłoszenia upadłości.

W praktyce przebiega to różnie w różnych sądach, jednak powszechna opinia zakłada dziś, że dłużnik, nie mając wpływu na zachowanie wierzyciela, nie może ponosić skutków jego bierności w postępowaniu. Toteż w podobnej sytuacji, każda osoba fizyczna, upadłszy, powinna trzymać kciuki za wierzycieli, aby … zapomnieli ! W tej sytuacji oszczędzić można kilka lat kolejnych wyrzeczeń (planu spłat, który trwa standardowo do 3 lat, ale może wydłużyć się nawet do 7!).

A zatem, drogi niewypłacalny dłużniku, jest o czym myśleć. Wyobraź sobie, że w tak niecodziennym układzie zdarzeń, za kilka do kilkunastu miesięcy możesz pozbyć się nawet milionowych długów. To zresztą niejedyny ultra pozytywny scenariusz, który może Cię miło zaskoczyć w toku upadłości. O innych będziemy pisać w kolejnych odcinkach cyklu „historie upadłościowe”.

A Ty, wierzycielu, wiedząc to, co przeczytałeś wyżej, wiesz już także, jak ważne jest, aby czuwać i korzystać z fachowej opieki. Inaczej możesz stracić nawet wielką wierzytelność w tzw. mgnieniu oka.

adw. Mateusz Rudziński


Masz pytania? Skontaktuj się z autorem: mr@kancelarie-conseil.pl