Słownik pojęć

PSA (prosta spółka akcyjna)

Najmłodsze dziecko w rodzinie polskich spółek, ciągle jeszcze kwiat paproci na rynku (rząd wielkości A.D. 2025: kilka tysięcy założonych PSA, na kilkaset tysięcy spółek z o.o.). Stworzona z myślą o startupach, daje elastyczność, bo łączy możliwości zapożyczone z różnych rodzajów spółek (np. możliwość świadczenia pracy dla spółki jako wnoszony przez wspólnika kapitał) z możliwościami pozyskiwania finansowania jak w spółce akcyjnej.

Nie wymaga dużego kapitału na start (wystarczy symboliczna złotówka), pozwala łatwo przyznawać udziały pracownikom (akcje za pracę), ma uproszczoną strukturę organizacyjną, choć można ją mocno zmodyfikować, np. powołując zamiast zarządu tzw. radę dyrektorów. W PSA akcje są elektroniczne (nie ma papierowych dokumentów), a wiele spraw można załatwić przez internet. To świetne rozwiązanie dla firm technologicznych, które planują pozyskiwać inwestorów i nagradzać kluczowych pracowników udziałem w kapitale.

PSA pozwala też na elastyczne kształtowanie praw z akcji – można tworzyć różne serie z różnymi uprawnieniami. Kolejna zaleta to możliwość wypłaty dywidendy nawet przy stratach z lat ubiegłych (pod pewnymi warunkami), co jest niemożliwe w sp. z o.o. Nasz kancelaryjny, pieszczotliwy kryptonim: „pies”. Za co lubimy tego PSA? Nie tylko za to, że pozwala prawnikowi popisać się kreatywnością, ale przede wszystkim dopasować rozwiązanie do pomysłu biznesowego klienta bardziej elastycznie niż w innych spółkach